Katastrofa w Birmingham! Miasto zamieniło się w wysypisko śmieci, a mieszkańcy są coraz bardziej zdesperowani. Gnijące odpady, szczury wielkości kotów i płonące sterty śmieci – to codzienność drugiego największego miasta Wielkiej Brytanii. Rząd musiał wezwać wojsko, aby zapobiec katastrofie zdrowotnej. Czy to koniec chaosu?
Od 11 marca Birmingham zmaga się z kryzysem, który wymknął się spod kontroli. Strajk pracowników komunalnych doprowadził do zalegania ponad 17 tysięcy ton odpadów na ulicach. „To jak scena z horroru!” – mówi Natasha, mieszkanka dzielnicy Aston, która codziennie widzi szczury wielkości kotów krążące wokół stert gnijących odpadów. „Boimy się o zdrowie naszych dzieci. To niebezpieczne!”
Mieszkańcy donoszą o nieprzyjemnym zapachu i rosnącym zagrożeniu zdrowotnym. W niektórych dzielnicach odpady są tak wysokie, że blokują chodniki. „To wygląda jak apokalipsa” – dodaje Javed Iqbal, lokalny aktywista.
Więcej o chaosie śmiecowiym w Birmingham przeczytasz tutaj.
Dlaczego miasto tonie w śmieciach?
Powodem chaosu jest strajk pracowników komunalnych zrzeszonych w związku zawodowym Unite.
Konflikt wybuchł po decyzji Rady Miasta Birmingham o zmianach w wynagrodzeniach, które według Unite mogą kosztować niektórych pracowników nawet 8 tysięcy funtów rocznie. Rada twierdzi jednak, że tylko niewielka grupa osób zostanie dotknięta zmianami.
„To nie jest strajk z chciwości!” – podkreśla Sharon Graham, liderka Unite. „Pracownicy walczą o to, żeby nie stracić ogromnej części swojego wynagrodzenia. To kwestia godności!”
Wojsko na ratunek!
W obliczu rosnącego zagrożenia dla zdrowia publicznego rząd zdecydował się na bezprecedensowy krok – wezwał wojsko do wsparcia logistycznego.
Specjaliści wojskowi mają pomóc w planowaniu operacji i koordynacji działań, ale nie będą zbierać śmieci.
„Musimy działać szybko” – powiedział rzecznik rządu. „Zalegające odpady stanowią poważne ryzyko dla zdrowia mieszkańców.”
W ramach interwencji otwarto dodatkowe punkty odbioru odpadów i zaangażowano sąsiednie gminy do udostępnienia pojazdów oraz załóg.
Polityczne przepychanki i skandal na szczytach władzy
Kryzys śmieciowy stał się gorącym tematem politycznym.
Opozycja krytykuje Radę Miasta za złe zarządzanie sytuacją, a Unite oskarża rząd o brak wsparcia dla pracowników. Dodatkowo wybuchł skandal po tym, jak ujawniono, że dyrektorka zarządzająca miasta Joanne Roney wyjechała na konferencję we Francji w pierwszym tygodniu strajku.
„To skandaliczne!” – grzmi były lider Partii Konserwatywnej Iain Duncan Smith. „Wyjazd na Lazurowe Wybrzeże w czasie kryzysu pokazuje kompletny brak odpowiedzialności.”
Rada Miasta broni decyzji Roney, twierdząc, że była to „zaplanowana podróż służbowa”, mająca na celu przyciągnięcie inwestorów do Birmingham.
Mieszkańcy biorą sprawy w swoje ręce
Zdesperowani mieszkańcy zaczynają działać na własną rękę. W niektórych dzielnicach powstały grupy patrolowe pilnujące porządku i pomagające osobom starszym oraz rodzinom bez dostępu do samochodów w pozbywaniu się odpadów.
„To budujące widzieć młodych ludzi angażujących się w pomoc społeczności” – mówi Javed Iqbal, który organizuje grupy wsparcia w dzielnicy Alum Rock.
Nie brakuje jednak dramatycznych incydentów – w jednej z dzielnic doszło do podpalenia sterty śmieci, co jeszcze bardziej podniosło napięcie w mieście.
Czy jest nadzieja na zakończenie kryzysu?
W poniedziałek ma odbyć się głosowanie nad częściowym porozumieniem między Unite a Radą Miasta. Czy uda się osiągnąć kompromis? Eksperci są sceptyczni.
Mieszkańcy Birmingham pozostają zakładnikami konfliktu między władzami a pracownikami komunalnymi. Tymczasem odpady nadal piętrzą się na ulicach, a gnijące resztki przyciągają coraz więcej szczurów i insektów.
„To nie tylko kwestia śmieci – to kwestia odpowiedzialności władz wobec mieszkańców” – podsumowuje Martin Baxter, analityk polityczny.
Co dalej?
Czy wojsko pomoże rozwiązać kryzys? Czy strajkujący pracownicy i Rada Miasta znajdą wspólny język? Jedno jest pewne – Birmingham potrzebuje szybkich działań, zanim sytuacja wymknie się spod kontroli na dobre.
Mieszkańcy apelują o pomoc: „Nie możemy żyć w takich warunkach! Ktoś musi coś zrobić!” Czy ich głos zostanie wysłuchany? Czas pokaże…
Discussion about this post