Wielka Brytania znów wrze! Jess Phillips, minister ds. przemocy wobec kobiet i dziewcząt w rządzie laburzystów, znalazła się w samym centrum politycznej burzy po tym, jak odrzuciła żądania przeprowadzenia niezależnego, ogólnokrajowego śledztwa w sprawie tzw. gangów gwałcicieli. Decyzja ta wywołała falę oskarżeń, ataków i pytań o motywy rządu. Czy politycy naprawdę chcą walczyć z patologią, czy raczej chronią własne interesy?
O co chodzi w aferze?
Od lat w Wielkiej Brytanii głośno mówi się o przestępczych gangach, które przez dekady wykorzystywały seksualnie setki, jeśli nie tysiące młodych dziewczyn – głównie białych, pochodzących z klasy robotniczej. Sprawcami najczęściej byli mężczyźni pochodzenia pakistańskiego. Mimo licznych lokalnych śledztw i raportów, ofiary i ich rodziny domagają się ogólnokrajowego dochodzenia, które ujawniłoby skalę zjawiska i systemowe zaniedbania władz.
Jess Phillips, znana z ostrej walki o prawa kobiet, niespodziewanie ogłosiła, że rząd nie przeprowadzi takiego śledztwa. Zamiast tego zaproponowała „bardziej elastyczne” rozwiązanie – lokalne panele i dochodzenia prowadzone na miejscu, pod nadzorem samorządów.
Polityczna burza i oskarżenia o „tuszowanie”
Decyzja Phillips wywołała prawdziwą burzę w Izbie Gmin. Lee Anderson z Reform UK wprost zapytał ją, czy jest „częścią tuszowania” afery gangów gwałcicieli. „Tysiące białych dziewcząt zostało zgwałconych, torturowanych i wykorzystanych przez pakistańskie gangi. A ta minister odmawia pełnego, publicznego śledztwa. Czy jest pani częścią tuszowania?” – grzmiał Anderson. Na sali rozległy się okrzyki „hańba!”.
Phillips stanowczo odrzuciła zarzuty: „Nie zasługuje to na odpowiedź. Całą swoją karierę pomagałam ofiarom. Ile razy ten pan trzymał za rękę ofiarę w sądzie? Ile razy pomagał wyciągnąć dziewczynę z łóżka, by mogła zeznawać przeciwko oprawcom? Nigdy nie będę częścią żadnego tuszowania. Zrobię wszystko, co w mojej mocy”.
Czy chodzi o politykę i głosy wyborców?
Oliwy do ognia dolał konserwatywny poseł Sir Ashley Fox, powołując się na słowa byłego komisarza ds. równości rasowej, Sir Trevora Phillipsa. Fox zasugerował, że decyzja rządu jest „oczywiście polityczna” i ma na celu „nieurażenie muzułmańskich wyborców pochodzenia pakistańskiego”. Jess Phillips stanowczo zaprzeczyła: „Najłatwiej byłoby mi się poddać. Ale nie uważam, by to było słuszne. Pracowałam z ofiarami, rozmawiałam z nimi w Telford i wiem, co naprawdę zmieniło ich sytuację. Nie chronię siebie, ta sprawa nie była dla mnie ochroną. To haniebne oskarżenie”.
Ataki z lewej i prawej strony
Phillips znalazła się pod ostrzałem nie tylko polityków, ale i internautów. Elon Musk, właściciel platformy X (dawniej Twitter), nazwał ją „apologetką ludobójstwa gwałtów” i sugerował, że powinna trafić do więzienia. W jej obronie stanął premier Keir Starmer, który nazwał ataki „trucizną skrajnej prawicy” i podkreślił, że Phillips „zrobiła więcej niż większość” w walce z gangami.
Były poseł Partii Pracy Simon Danczuk stwierdził, że reputacja Phillips „legła w gruzach”, a rządowa propozycja lokalnych dochodzeń to „polityczna ściema”, mająca na celu ochronę interesów partii. Danczuk przypomniał, że już w 2012 roku, gdy wybuchł skandal w Rochdale, politycy Partii Pracy bali się mówić o pochodzeniu sprawców, by nie stracić głosów.
Co na to ofiary?
Choć debata polityczna rozgrzała się do czerwoności, głos zabierają też same ofiary. Wielu z nich uważa, że kolejne śledztwo narodowe nic nie zmieni – trwałoby latami, a one potrzebują realnej pomocy tu i teraz. Phillips podkreśla, że co tydzień poświęca czas na wsparcie dziewczyn, które przez lata nie mogą się pozbierać po traumie.
Czy rząd ucieka od odpowiedzialności?
Krytycy twierdzą, że rząd Laburzystów boi się ogólnokrajowego śledztwa, bo mogłoby ono ujawnić kompromitujące zaniedbania władz lokalnych – zwłaszcza w miastach rządzonych przez Partię Pracy. Zamiast tego proponuje się „elastyczne”, lokalne dochodzenia, które – zdaniem wielu – pozwolą zamieść problem pod dywan.
Co dalej?
Jess Phillips zapewnia, że nie ucieka od trudnych tematów i chce realnie pomagać ofiarom. Jednak fala krytyki nie słabnie, a sprawa gangów gwałcicieli znów staje się jednym z najgorętszych tematów w brytyjskiej polityce. Czy rząd zdecyduje się na ogólnokrajowe śledztwo, czy też postawi na lokalne rozwiązania – czas pokaże. Jedno jest pewne: ofiary i ich rodziny nie zamierzają milczeć, a opinia publiczna domaga się prawdy i sprawiedliwości.
Discussion about this post