Brytyjski sąd w szoku, politycy załamują ręce, a internauci nie dowierzają. Oto historia, która poruszyła Wyspy! 52-letni Winfred Kwabla Dogbey z Ghany otrzymał pozwolenie na pozostanie w Wielkiej Brytanii, bo… boi się powrotu do ojczyzny z powodu pandemii COVID-19! Czy to już absurd, czy dramat człowieka? Nasze.UK ujawnia kulisy tej sprawy!
Dramat czy komedia? Uchodźca wygrywa z systemem
To nie jest żart! 52-letni Winfred Kwabla Dogbey, który przybył do Wielkiej Brytanii w 2013 roku, po latach starań o azyl w końcu dopiął swego. Sąd imigracyjny uznał, że nie można go deportować do Ghany, bo… boi się koronawirusa i nie dostanie tam odpowiedniej pomocy medycznej. Dogbey twierdzi, że po ciężkim przebiegu COVID-19 w 2020 roku, gdy niemal stracił życie, cierpi na tzw. „post Covid-19 syndrome”, umiarkowaną depresję i zespół stresu pourazowego (PTSD).
Sędziowie nie mieli wątpliwości: „To poważnie chory człowiek”. Według nich, powrót do Ghany groziłby mu „gwałtownym i poważnym pogorszeniem stanu zdrowia psychicznego”. W uzasadnieniu podkreślono, że w Ghanie brakuje nowoczesnej opieki psychiatrycznej, a osoby z zaburzeniami psychicznymi trafiają do szpitali psychiatrycznych lub… obozów modlitewnych, gdzie – jak podkreślił sąd – dochodzi do „naruszeń praw człowieka i dalszych traum”.
Sąd: Deportacja to byłoby „nieludzkie traktowanie”
Brytyjski trybunał powołał się na artykuł 3. Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, który zakazuje tortur i nieludzkiego traktowania. Sędzia Khan oraz sędzia Gill przyznali, że Winfred Dogbey nie poradziłby sobie w Ghanie, a powrót groziłby mu „gwałtownym i poważnym pogorszeniem zdrowia psychicznego”.
Dogbey przekonywał, że w ojczyźnie czekają na niego „bardzo poważne przeszkody” w powrocie do normalnego życia. Sąd przyznał mu rację – uznano, że dostęp do leczenia jest tam „praktycznie nieistniejący”, a jego przypadek wymaga specjalistycznej opieki, jakiej Ghana nie zapewnia.
Internauci i politycy: „To już przesada!”
Decyzja brytyjskiego sądu wywołała burzę w internecie i wśród polityków. „To już nie jest polityka migracyjna, tylko kabaret!” – grzmią komentatorzy na Wyspach. Brytyjskie media nie kryją oburzenia: „Szaleństwo migracyjne! Uchodźcy używają nowych trików, by zostać w UK!” – piszą tabloidy.
Nie brakuje głosów, że to precedens, który otworzy furtkę kolejnym osobom szukającym azylu z powodu pandemii czy innych chorób. „To nie jest już azyl dla prześladowanych, tylko dla tych, którzy boją się choroby!” – komentują eksperci.
„Długa historia” walki o azyl
Winfred Dogbey nie od razu dostał pozwolenie na pobyt. Jego pierwsza próba uzyskania azylu w 2016 roku zakończyła się odmową. Dopiero po długiej batalii, licznych odwołaniach i przedstawieniu dokumentacji medycznej, udało mu się przekonać sąd. Kluczowe okazały się opinie lekarzy potwierdzające ciężki przebieg COVID-19, powikłania i zespół stresu pourazowego.
Ghana: „Leczenie? Tylko modlitwa i szpital psychiatryczny”
Sąd nie miał złudzeń – w Ghanie osoby z poważnymi problemami psychicznymi często trafiają do szpitali psychiatrycznych lub tzw. obozów modlitewnych, gdzie – jak wynika z raportów – dochodzi do łamania praw człowieka. „Doświadczają tam dalszych traum” – stwierdził brytyjski sąd, przyznając Dogbeyowi prawo do pozostania w UK.
Co dalej? Eksperci ostrzegają: „To niebezpieczny precedens”
Brytyjscy politycy i eksperci ostrzegają, że ta decyzja może wywołać lawinę podobnych wniosków. „Każdy, kto wykaże, że w jego kraju nie ma odpowiedniej opieki medycznej, może teraz liczyć na azyl?” – pytają z niedowierzaniem.
Czy to początek nowego trendu w polityce migracyjnej? Czy brytyjski system nie stanie się celem dla tysięcy osób szukających lepszego leczenia? Jedno jest pewne – historia Winfreda Dogbeya już dziś przechodzi do historii brytyjskiej migracji.
Discussion about this post